16.2.08

Tony Soprano w krainie kangurów

Jeśli chodzi o seriale, to ostatnio nie jest kolorowo. Druga seria Dextera się skończyła, Desperatki są takie, że aż żal oglądać, druga seria IT Crowd okazała się średniawa, a na dodatek strajk scenarzystów w Hollyłudzie skończył się niecałe pięć dni temu. Dlatego nie bez pewnej nadziei spoglądałem na Underbelly, o którym Wired napisało, że to “australijscy Sopranos”.

Serial opowiada o wielkiej australijskiej wojnie gangów trwającej od 1995 do 2004 roku. Niestety, pilot dostępny na torrentach (podwójny odcinek “The Black Prince/Sorcerers Aprentice”) nie powala na kolana. Można powiedzieć, że do Rodziny Soprano ma się tak, jak przez wiele lat dolar australijski miał się do dolara amerykańskiego. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa --- wot australijski gangster Alfonso, pochodzenia (a jakże) włoskiego (tytułowy Mroczny Książę) łazi sobie po mieście i robi różne rzeczy, z powodu których gangsterzy mają kiepską reputację. A to kogoś zastrzeli, zastraszy świadków, haracz pobierze, burdę (taką fest) zrobi w knajpie... Aż dziw, że udało mu się gdziekolwiek zajść w gangsterskiej hierarchii -- Tony Soprano ostro kombinował: a tu śmieci, a tu przekręt na ubezpieczeniach... Ludzie liczący na intrygę, knucie, walkę o pozycję i prestiż mogą poczuć się dość zawiedzeni. Dopiero pod koniec drugiej części zaczyna się coś dziać -- Przynieś-podaj-pozamiataj okazuje się mieć ambicje pójścia na swoje (na zasadzie gangsterskiej frenczyzy), dotychczasowi najlepsi kumple zaczynają mieć do siebie nawzajem wąty...

Słabsza niż w Soprano jest ekspozycja postaci. Są one nieco... no, papierowe. Najbardziej denerwujący jest Alfonso (centralna postać pilota), sztampowy jak diabli (wyobraźcie sobie włoskiego gangstera w kwiecie wieku, takiego bysia ze złotą bransoletą... no, już wiecie wszystko). Na szczęście, w dalszych odcinkach nie będzie zbyt mocno obecny (więcej nie zdradzę, a nuż ktoś będzie chciał obejrzeć). Kilka postaci budzi nadzieję (młody policjant, kumpel Alfonsa Jason i jego brat), ale niestety mało się o nich dowiadujemy. Ludzkiego oblicza Jasonowi przydaje pies, z którym ogląda telewizję.

Underbelly ma na szczęście kilka zalet. Po pierwsze, jest oparty na faktach -- w jednym ze stanów Australii zakazano jego emisji ze względu na toczącą się wciąż sprawę. Trochę to wyjaśnia niejaki brak sympatii twórców do gangsterów --- jeszcze kilka lat temu ci ludzie dawali chodzili po ulicy stanowiąc zagrożenie dla praworządnych Aussie.

Po drugie, Aussies (w przeciwieństwie do Amerykanów) sutków kobiecych się nie boją, więc widzowie zobaczą kilka piersi. Nie żeby to było dla mnie jakoś szczególnie istotne, ale w niektórych sytuacjach naga kobieca pierś jest na miejscu. Po trzecie, podoba mi się realistyczne przedstawienie przemocy. Bohaterowie nie przyjmują pięciu tysięcy ciosów na klatę bez szwanku, przemoc ma też nieprzyjemne skutki (siniaki, rany, kalectwo, te sprawy).

Generalnie, zamierzam Underbelly dać szansę i obejrzeć drugi odcinek: widzę pewien potencjał jeśli chodzi o intrygę, postacie też mogą się rozwinąć.

Uwaga językowa: jak wiele razy podkreślałem, Underbelly jest serialem australijskim. To sprawia, że aktorzy mówią z dość mocnym akcentem. Trudno Wam było zrozumieć kumpli Tonyego? Teraz pomyślcie, że mówią z australijskim akcentem. Niektóre sceny musiałem sobie cofnąć, do tej pory też nie jestem pewien motywacji stojącej za wywołaniem burdy w barze (choć mam swoje podejrzenia).To tyle, mates.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ogladalam cala serie Underbelly, przyznaje, poczatkowe epizody (odzwierciedlajace 1999r.) nie sa oszalamiajace :P zwlaszcza Alphons dziala na nerwy, ale potem akcja sie rozkreca. Underbelly jest teraz moim ulubionym show. Polecam. Obejrzyj cala serie (13 odcinkow) a potem oceniaj... Jestem dozgonnym fanem Underbelly, gra, aktorzy, muzyka (soundtrack - rewelacyjny). Aktorzy nawet sa podobni do prawdziwych postaci... moze za wyjatkiem Roberty haha (krowa)
Nie zniechecaj sie, obejrzyj cala serie, poczytaj fakty...

Gorace pozdrowienia z Australii