22.2.08

Maszoperia, ten słynny blog

Zawsze uważałem Maszoperię za produkt skrajnie niszowy. Nie trzeba być guru marketingu aby pojąć, że blog, który porusza kwestie:

  • filmu Herzoga pt. Fitzcarraldo

  • filozofii Fregego

  • teoriomnogościowej definicji funkcji

w jednym poście, nie ma zbyt dużych szans u tzw. odbiorcy masowego. Bez większego żalu pogodziłem się, że Maszoperię będzie czytać moja rodzina, dobrzy znajomi i, być może, kilku biedaków wyrzuconych na szopową mieliznę przez Google.

W ostatni wtorek za namową mojej pięknej J-żony wybrałem się na inżynierię lingwistyczną na MiMUW-ie, prowadzoną przez Adama Przepiórkowskiego. Zajęcia okazały się bardzo ciekawe, a prowadzący i uczestnicy --- bardzo kontaktowi. Jeden z nich (studiujący informatykę i filologię polską) okazał się być również absolwentem III LO w Gdyni, co samo w sobie poprawiło mi humor. W rozmowie, która się w związku z tym wywiązała wyszło na jaw, że ów uczestnik kojarzy... mojego bloga, Maszoperię!

To jednak było małe piwo. Po chwili jednak Adam (tak się chyba uczestnik ów nazywał, ale nie można mi pod tym względem ufać, ponieważ mam fatalną pamięć do imion) opowiedział mi następującą anegdotkę. Otóż, któregoś razu opowiadał koleżance na polonistyce jakie to skończył liceum (nie bez kozery się mówi to słynne trzecie LO). Jej odpowiedź brzmiała: Och, to przecież to samo liceum które skończył autor tego słynnego bloga, Maszoperii!

W tym momencie o mało nie zakrztusiłem się Snickersem którego właśnie jadłem.

Ha! Maszoperia. Słynny blog. Wśród polonistek! :)

(Oczywiście, półroczne milczenie zapewne sprawiło, że moja sława wyparowała... No ale teraz wiem, że miałem swoje pięć minut.)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

no to masz, coby nie Zero ;-)

Anonimowy pisze...

sławny jak sławny ten blog, ale uważam, że Szopa powinien coś na nim nowego napisać, bo ja tu zaglądam co jakiś czas i nic nie ma nowego.